Plan HDR- Podsumowanie Styczeń i Luty

            Jak część z was wie, dwa miesiące temu ogłosiłam i na blogu, i na fanpage'u, że zamierzam wystartować w kolejnej edycji Hard Dog Race w Polsce. No i w końcu przyszła pora na podsumowanie naszych zmagań ze stycznia i lutego.
Niestety okres zimowy nigdy nie jest dla mnie łatwy. Tak też i tego roku postanowiłam sobie zachorować…Ale nie raz, a trzy... Przez wzgląd na mój stan fizyczny, plany co do mojej aktywności ulegały często zmianom. Pogoda także długo nie chciała nam dopisać, a ja widząc stan mojej odporności wolałam zostawać w domu niż znów się narażać.

Styczeń

 Plan na ten miesiąc jaki sobie założyłam, wyglądał następująco:
            -bieganie min. 2 razy w tygodniu
            -min. 3 treningi interwałowe
            -min. 2 wizyty w galerii
            -min. 1 wizyta na zajęciach
Ile udało się zrealizować?
Nie tyle ile bym chciała, natomiast nie siedzieliśmy bezczynnie. Przez pogodę i moją chorobę, w styczniu udało mi się pobiegać tylko 2 razy. Nie były to jakieś długie dystanse, bo nieco ponad 1km, ale to zawsze coś.
Co do treningów interwałowych to chyba udało mi się tutaj akurat zrealizować to co sobie założyłam w grudniu. Ćwiczyłam w domu dokładnie 3 razy.
Wizyty w galerii niestety nie było żadnej nad czym mocno ubolewam, jednak Riley mimo to zaliczyła fajny socjal, ponieważ udało nam się pojechać na kilka dni do Czech podczas ferii. W pensjonacie było trochę ludzi, co pozwoliło mi na popracowanie nad jej skupieniem i nauką odpoczywania w miejscu dużego pobudzenia. Początki były tragiczne, jednakże młoda szybko się uczy i po długich spacerach nie miała problemu, żeby położyć się na fotelu i zasnąć, nawet jeśli wokół kręcili się ludzie. Nie jest jeszcze idealnie, w sumie to nawet nie wiem czy jest jeszcze dobrze, ale na pewno jest postęp! Oprócz tego w górach również poprawialiśmy kondycje, ale tym razem nie moją, a Riley. Ze względu na trasy wolne od samochodów, młoda mogła sobie spokojnie latać luzem i porządnie się wybiegać.
Kolejny podpunkt, który nie został zrealizowany to wizyta na zajęciach. Niestety nie udało nam się dotrzeć na plac, żeby poćwiczyć w obecności innych psów, jednak pogoda pomału zaczyna się polepszać i myślę, że w następnych miesiącach już nam się to uda.
Luty

Na luty nie stworzyłam sobie żadnego planu, natomiast ten miesiąc minął nam przede wszystkim pod kątem treningów interwałowych. Oczywiście i w tym miesiącu musiałam zachorować, tak więc znowu wychodzenie na dwór wiązało się ze strachem o pogorszenie stanu mojego zdrowia, także o kondycje starałam się zadbać w domu i powiem wam, że są efekty! Po ok. 6 treningach interwałowych w miesiącu poszłam pobiegać i sprawdzić swoją kondycje, i jest postęp. Udało mi się z jedynie jedną krótką przerwą przebiec 1,5km. Wydaje się to jak na razie mało, ale ja sama widziałam znaczną różnice w tym jak się czułam podczas tamtego biegu, a jak czułam się kiedyś. Pogoda już w lutym zmieniła się na lepsze i przez to nie mogliśmy przepuścić pójścia na jakieś dłuższe spacery. Także psy w końcu mogły się porządnie wyszaleć. Oczywiście moja pamięć często zawodziła i musicie mi uwierzyć na słowo, że spacerów było więcej niż tylko ten jeden zarejestrowany :D

Plany na marzec

Teraz na próbę nie chcę wyznaczać sobie jakiś minimalnych liczb treningów, które mam wykonać w tym miesiącu. Chcę teraz wykorzystać lepszą pogodę i nieco więcej biegać, a oprócz tego wciąż w wolnych chwilach wykonywać jakieś treningi interwałowe w domu. Zamierzam również wypisać listę problemów z których zmierzam się z psami i w końcu porządnie rozpisać sobie w zeszycie jakiś plan na ich rozwiązywanie. Myślę, że na ten miesiąc, jeśli chodzi o Riley, to będziemy pracować dalej nad skupieniem wokół psów i ludzi. Wciąż duże grupy ją rozpraszają i trochę nad sobą nie panuję. Mam również nadzieję, że w marcu, chociaż raz, uda się odwiedzić galerie w celu socjalu młodej. W końcu nowo kupiona apaszka musi zostać wreszcie użyta :D
Kolejny miesiąc przed nami, trzymajcie kciuki żebyśmy wytrwali :D Pozytywne nastawienie i motywacja do dalszych treningów nas nie opuszczają i już nie mogę się doczekać 1 czerwca i momentu, kiedy w końcu będę mogła pobiec… Przed nami jeszcze trochę pracy, ale nie poddajemy się i mam nadzieje widzimy się za jakiś czas w kolejnym podsumowaniu :D

4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki! Swego czasu biegałam i wiem nie jest to proste,w moim przypadku często byłam zmęczona i ostatnie o czym myślałam to iść biegać :p Ale zamierzam powolutku zacząć od nowa,na początek małe trasy i z czasem je będę zwiększać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiosna idzie, to i motywacji i chęci więcej :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tęsknie za czasami, kiedy mogłem pójść pobiegać z moim psem. Niestety mój pies zaczął chorować na nowotwór. Długo trwała walka o jego życie. Pomógł mu świetny weterynarz onkolog, który przedłużył jego życie o kilka lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z moim psem też sporo biegamy. Chociaż widziałam ostatnio, że nieco osłabł i już nie ma tyle siły jak wcześniej. Chyba musimy się wybrać na wizytę do weterynarza. Sama nie wiem czy to wina wieku czy jakaś choroba go bierze. Na pewno badania będzie miał zlecone jakieś, z pakietem https://pethelp.pl/ całkiem możliwe, że nie będę musiała za nic dopłacać. Tylko miesięczny abonament wystarczy.

    OdpowiedzUsuń