Szkoła a pies

            Podczas roku szkolnego bardzo ciężko o chwilę czasu spędzoną z naszym psem/psami. Gdy na lekcje tracimy dużą część dnia, jego reszta powinna być bardzo dobrze zorganizowana. Przez długi czas żyłam w chaosie i z niczym nie mogłam się wyrobić. W końcu dotarło do mnie, że coś trzeba zmienić i od kilku dni staram się wyrobić fajne nawyki. Pomyślałam więc, że w dzisiejszym poście podzielę się z wami tym jak wygląda nasz wspólny tydzień.
Poniedziałek

Zdecydowanie najbardziej znienawidzony dzień przez większość osób (w tym mnie). Wszystko w sumie dla mnie byłoby z nim w porządku gdyby nie fakt, że jestem w szkole od 9 do 16… Teraz to nie jest jeszcze aż tak wielki problem, jeśli chodzi o spacer z psami, ale w okresie zimowym, do domu wracałam praktycznie w nocy i nie było mowy, aby wyjść gdzieś na dłużej. Post jednak dotyczy tego jak wygląda to teraz, a więc:
-Do domu przyjeżdżam zwykle koło 16:30 i wypuszczam psy na podwórko na szybką sikupę po czym ogarniam trochę pokój i samą siebie. Psy dostają jedzenie i idą znów spać, a ja również jem obiad i przysiadam do robienia lekcji
-Słońce zachodzi ok. godziny 19, a ja wyrabiam się koło 18, a więc mamy czas na wspólny godzinny spacerek. Podczas niego raczej psów nie spuszczam, bo nie kierujemy się do parku, a skupiamy bardziej na socjalu. Podczas niego ćwiczymy przywołanie oraz skupienie w rozproszeniu jakim są auta i czasem przechodzący ludzie.
-Po godzinie wracamy do domu, zmęczone pieski zajmują miejsce na łóżku i zapadają w sen, a ja z dużą zazdrością przysiadam przy biurku. Robię plan tego czego mam się dzisiaj nauczyć i rozkładam to wszystko w czasie przeplatając z rzeczami, które z nauką nie mają nic wspólnego, a pozwalają mi trochę odpocząć. Jeśli jednak jestem naprawdę wykończona dniem, po spacerze z psami sama układam się razem z nimi na łóżku i razem drzemiemy max godzinę. Dopiero po tym zajmuję się całym planowaniem :p
-Oczywiście wieczorem psy wychodzą na podwórko na kolejną sikupę i dostają swoją porcję jedzenia. Staram się ją podawać w formie treningu. Ćwiczmy wtedy zwykle nowe sztuczki bądź dopieszczamy stare.

Wtorek

Ten dzień wolę o wiele bardziej od poprzedniego. Kiedy jeszcze miałam zajęcia z piłki ręcznej, do domu wracałam podobnie jak w poniedziałek, ale aktualnie jest to godzina 14.
-Początek wygląda tak jak wcześniej. Psy na szybką sikupę, jedzenie, odpoczynek, a ja siadam do lekcji.
-Jeśli pogoda na to pozwala (czyt. poprzedniego dnia nie padało i teraz też nie pada) biorę całą trójce na pola. Uwielbiam tam spacerować ze względu na to, że po pierwsze na pola nie są daleko, po drugie nie muszę się męczyć ze smyczami, bo przejście tam mam przez podwórko, a po trzecie spacerujemy wszyscy razem. Psy podczas tego spaceru naprawdę potrafią się wymęczyć, mają sporo miejsca do popisów i oczywiście z niego korzystają. Na tym spacerze jedyne co czasem przećwiczę to przywołanie Riley w obecności innych psów i karcenie jej zaganiania. Wciąż z tym walczymy i pomału widzę światełko w tunelu. Młoda ładnie już do mnie wraca i zaczyna interesować się własnymi sprawami, a nie zaganianiem.
-Po powrocie psy są naprawdę wykończone, więc jedyne na co mają ochotę to odpoczynek. W tym momencie znów powtarza się sytuacja z wczoraj.
-Wieczorkiem jeśli czas i energia na to pozwalają, biorę psy na smycz i idziemy na wieczorny socjal. Jeśli jest to jednak bardzo późny wieczór, auta praktycznie po ulicy nie jeżdżą, więc mamy większy luz i przestrzeń. Co prawda nie zawsze ryzykuję na tyle, aby je spuścić, chociaż Fuksa często mi się zdarza ze względu na to, że zawsze trzyma się mnie i ładnie się od wszystkiego odwołuje więc jakbym zobaczyła z daleka nadjeżdżający samochód od razu bym go przywołała i zapięła na smycz. Oprócz tego niedaleko mojego domu jest duży ogrodzony teren na którym nie ma nic oprócz ziemi, która kawałkami jest zarośnięta. Tutaj spuszczam dwójkę, która lata w bezpiecznej odległości ode mnie i mam pewność, że nie wylecą na ulicę. Po takim spacerze wszystkim nam śpi się o wiele lepiej :D

Środa

Podczas tego dnia, w szkole spędzam znów 8 godzin, jak w przypadku poniedziałku jednak teraz jest to od godziny 8 do 15. W domu jestem znów ok. godziny 16:30 ze względu na to, że na autobus muszę czekać 30 minut+ jeszcze sam dojazd. Jeśli jednak odbiera mnie tata, w domu jestem już o ok. 15:30. Sytuacja w kwestii spacerów wygląda wręcz identycznie co w poniedziałek. Jedyne co staram się dodać to dodatkowy wieczorny spacer, jak we wtorek.
Czwartek

Czwartek z kolei bardzo przypomina wtorek. Kończę o tej samej godzinie, więc sprawa organizacji czasu na spacery wygląda wręcz identycznie. Czasami jednak zamiast pola obieram jako cel spaceru park znajdujący się niedaleko mojego domu. I tam psy potrafią się wyhasać, a do tego mają nowe tereny do wąchania i poznania :p

Piątek

Zdecydowanie jeden z naszych ulubionych dni, bo w końcu rozpoczyna weekend :D Po szkole nawet nie chce tracić czasu na lekcje i od razu z całą trójką lecimy na pola. Spędzamy tam naprawdę sporo czasu, psy jak już wcześniej pisałam mają dużo miejsca do popisów z którego chętnie korzystają.
W piątki zwykle siedzę do późna, bo w końcu w sobotę mam możliwość wyspania się, wiec zawsze staram się zaliczyć wieczorny spacer/socjal.

Sobota

Również jeden z naszych ulubionych dni. Wkurzam się bardzo, jeśli wtedy pada bo przepada nam możliwość fajnego długiego spaceru. Jednak jeśli jest ładnie, zwykle koło godziny 13 wyruszamy na "nowe" tereny i bijemy rekordy przebytych kilometrów.
Kiedy psy odpoczną, w soboty staram się też pobiegać trochę agilitek na które nie mam za bardzo czasu w ciągu tygodnia. Samo rozłożenie i zebranie toru trochę zajmuję, a co dopiero sam trening z oba psami…
A wieczorem znów wybieramy się na wspólny wieczorny spacer.

Niedziela

W niedziele zwykle skupiam się na nauce. Nie bijemy w ten dzień żadnych rekordów, a na spacer idziemy wszyscy na pola. W domu psy dostają gryzaki, żeby miały jakieś zajęcie, a ja siadam do książek. Jeśli czas pozwala to zawsze chętnie wyskoczę w między czasie na krótki socjal podczas którego jak zwykle pracujemy nad przywołaniem, skupieniem i pracą w rozproszeniach.
            Tak mniej więcej wygląda nasz cały tydzień podczas roku szkolnego. Nie zawsze udaje się trzymać planu, ale tak jak mówiłam na wstępie, pomału udaje mi się budować nawyk :D Nie pisałam o tym jak wyglądają nasze poranki, bo zawsze jest identycznie czyli szybka sikupa psów, jedzenie, a ja szykuje się i jadę do szkoły. Co się dzieje kiedy na dworze jest brzydka pogoda? No niestety spacery ograniczają się tylko do szybkich wyjść na podwórko. W domu staram się im zawsze zapewnić jakieś zajęcie tj. gryzak, KONG albo trening.
A jak wygląda sytuacja u was? Udaje wam się jakoś fajnie pogodzić szkołę z psami?

2 komentarze:

  1. Ojej, właśnie sobie uświadomiłam że czeka mnie powrót na uczelnię za kilka dni. Na szczęście to prawdopodobnie ostatni rok :D. Chociaż studia to nie taka zła opcja, zajęcia zwykle tak się rozkładają że jest czas na długie spacery. A i laby więcej przez brak nauki poza sesją ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoła niestety pochłania dużo czasu który moglibyśmy przeznaczyć na zajęcia związane z naszymi czworonogami. Chodząc do technikum lekcję kończę zazwyczaj o 14, wyjątkiem jest czwartek kiedy kończę o 13:10. Najbardziej uwielbiam wtorek, środę i czwartek, to są jedyne dni kiedy mam takie luźniejsze lekcje, natomiast najgorsze są poniedziałki i piątki kiedy są najcięższe lekcje. Na spacery nie zawsze udaje mi się wychodzić a jak już to na krótkie, takie dłuższe urządzam zazwyczaj we wtorki, ale różnie bywa.

    Three Hairy Hearts

    OdpowiedzUsuń