Zastanawialiście
się kiedykolwiek, dlaczego tak naprawdę kochacie to co robicie? Co jest w tym
takiego, że sama myśl o wykonywaniu tej czynności napawa was pozytywną energią?
Mnie do takiej refleksji skłanili znajomi, a w tym poście chciałabym znaleźć odpowiedź
na pytanie dlaczego właśnie to?
Psie sporty stają się popularne z dnia na dzień. Dla wielu
osób nie siedzących w tym całym świecie, taka zabawa z psami jest super
atrakcją, czymś innym. Ludzie nie znający się na tym, nie potrafią sobie wyobrazić w jaki sposób udało nam się tego wszystkiego psa nauczyć. Dla nich te
sporty jednak zostają tylko i wyłącznie widowiskiem, nie czują chęci, aby robić
coś podobnego z własnym podopiecznym.
Sama zastanawiałam się kiedyś, dlaczego wybrałam psie sporty.
Przecież do dyspozycji jest tyle świetnych innych dyscyplin. Jestem ogromną
fanką sportu, zwłaszcza zespołowego. Moją miłością od zawsze jest piłka ręczna.
Dlaczego, więc nie poszłam w tym kierunku? Kiedy mam czas i możliwość, jeżdżę
na zajęcia i trenuje for fun. To dało mi możliwość pewnego porównania. Gdyby
się tak zastanowić, to wybrałam coś o wiele trudniejszego (przynajmniej dla mnie). Psie sporty, jak
sama nazwa wskazuje, wymagają psa, którego wcześniej musimy odpowiednio
przygotować. Pies to zwierze, nie robot. Musimy go nakarmić, zaspokoić
wszystkie jego potrzeby i dopiero wtedy przejść do treningu. Nie będę się tu
rozpisywać dokładnie o tym jak wygląda trening bo zawsze jest on dopasowany do
tego co zamierzamy z psem w przyszłości robić. W wielkim skrócie mogę jedynie powiedzieć,
że nie jest to takie łatwe jakby się mogło wydawać i to chyba wie każda osoba,
która kiedykolwiek uczyła czegoś psa. Każde zwierze jest inne i wymaga innego
podejścia do pracy. Widzę to na podstawię Fuksa i Riley. To są zupełnie dwa
inne psy. Riley jest dosłownie wszędzie, jest nakręcona, wykona wszystko o co
ją poproszę, nie traci motywacji. Fuks natomiast potrzebuję kopniaka w tyłek
(nie w dosłownym tego słowa znaczeniu oczywiście :P). Ja sama muszę go mocno zmotywować, bo on pokładów energii nie ma prawie w ogóle. Nie to, że go do
czegoś zmuszam, co to, to nie. Z nim jest tak, że on z jednej strony chcę, ale
z drugiej to nie za bardzo. Jest zacofany i wystraszony i bardzo dobrze można
to wyczuć w pracy z nim. Jego brak pewności siebie jest czasem dobijający. Tak
jak "ludzkie sporty" wymagają zaangażowania człowieka, tak psie spoty
wymagają już tego zaangażowania nie tylko od człowieka, ale także i psa.
Po tym jakże długim wstępie chyba już czas, aby przejść do
sedna, a mianowicie odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego wybrałam właśnie te
psie spoty? Co w nich jest takiego, że nie mogę przestać?
Od dziecka zawsze towarzyszył mi pies. Uwielbiałam spędzać z
nim czas, chodzić na spacery, aż w końcu widząc różne filmy w internecie,
zapragnęłam nauczyć go jakiś sztuczek. I tak to się właśnie zaczęło.
Satysfakcja jaką dawała mi ta nauka była tak cudownym uczuciem, że zapragnęłam
więcej i więcej. Wszelkie zmiany jakie mój pies przechodził poprzez właśnie
moje szkolenie dawały mi poczucie, że robię coś dobrego, fajnego, coś co
ułatwia nam nasze wspólne życie.
Radość sprawiała mi też radość innych. Możliwość
zaprezentowania tego wszystkiego przed kimś i usłyszenie słów podziwu było
czymś cudownym. Mało kto uczył takich rzeczy swojego psa i taki widok naprawdę
zaskakiwał. Głupie siad, waruj czy turlaj się robiło na nich takie wrażenie, że
chciałam po prostu pokazać więcej i więcej. Chyba nie jest wielkim odkryciem
powiedzenie, że człowiek lubi kiedy ktoś w jakiś sposób docenia to co robi.
Myślałam czym by tu jeszcze zaskoczyć. Wszystkie proste
sztuczki mieliśmy opanowane i to był właśnie moment kiedy chciałam spróbować
czegoś trudniejszego. Bardziej skomplikowane sztuczki, które powodowały jeszcze
większe zaskoczenie. Z czasem same sztuczki zaczęły mnie nudzić i chciałam
znaleźć jeszcze coś innego. To był właśnie moment kiedy natknęłam się na te "nieszczęsne" psie sporty :D
Moment w którym widzisz wasz postęp jest uczuciem, którego
nie da się opisać. Na moim przykładzie, jak z dwóch, dziwnych, niewymiarowych
hopek, przekształciło się to w coś co może jeszcze nie mogę nazwać
profesjonalnym torem, ale na pewno czymś co na ten moment spełnia moje oczekiwania.
Początkowo sukcesem był sam skok przez przeszkodę. Fuks bał się do niej
podejść. Później nie chciał jej przeskoczyć. Trochę żałuję, że nie nagrałam
naszych początków, a jedyne co się uchowało to filmik gdzie przeskakuje on moje
historyczne, pierwsze dwie hopki. Znów tu się pojawia ta właśnie chęć stawania się
coraz lepszym i lepszym. Widząc jakiś postęp, chcemy zrobić następny. Logiczne
jest, że chcemy widzieć efekty i właśnie te efekty pchają nas do przodu.
Gdy już osiągnęliśmy w miarę zadowalający poziom, znów
przyszła chęć pokazania się. Tym razem już nie tylko bliskim znajomym czy
rodzinie, ale kompletnie obcym ludziom. Umożliwił nam to start w pierwszych
zawodach. Oprócz samego pokazania i sprawdzenia się, miałam nawet możliwość
stanięcia na podium. Kto z nas nie lubi wygrywać, prawda? No właśnie. Może
ciągła wygrana nie jest moim głównym powodem i celem dla którego pracuję z
psami, ale wizja tego, że rzeczywiście może nam się udać dojść tak wysoko
sprawia, że ciągle idziemy do przodu.
No i właśnie chodzi tu też o spełnianie własnych ambicji.
Możliwość stawiania się coraz lepszym, a żeby takim być musimy się sami wiele
nauczyć. Seminaria czy obozy są tutaj czymś naprawdę świetnym i każdemu je
polecam. Oprócz super atmosfery w gronie ludzi o podobnych zainteresowaniach
otrzymujecie dużą dawkę wiedzy i motywacji do działania.
Naprawdę
ciężko w kilku punktach odpowiedzieć dlaczego pochłonął mnie psi świat. Dlatego
właśnie, zdecydowałam się na inną formę niż zazwyczaj. Opowiedziałam ogólnie co
sprawia, że ciągle to robię. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu każdy
wyciągnie z niego coś co w jakimś stopniu odpowiada na wcześniej zadane
pytanie. Wydaje mi się, że sam wybór pasji zależy w głównej mierze od
człowieka. Kochasz coś już od samego początku, a to dlaczego tego nie robiłeś
od dawna jest spowodowane tym, że może po prostu jeszcze tego nie odkryłeś.
Bardzo fajny post! Ja też żałuję, że nie nagrywałam początków z moimi psami. Na pewno widoczna by była duża różnica i to już nawet nie w psich sportach, a życiu codziennym :)
OdpowiedzUsuń