29 kwietnia
miałam przyjemność uczestniczyć w seminarium agility z Iwoną Gołąb, które
odbywało się w Łodzi. Zdecydowałam się na nie, gdyż dawno nie miałam porządnego
treningu pod okiem kogoś kto zna się w temacie agi, a dodatkowo chciałam zadać
parę pytań i rozwiązać niektóre problemy, jakie mam z Fuksem.
Jak to
zwykle bywa, seminarium trwało 2 dni. Niestety nie miałam możliwości żadnego
noclegu, więc zdecydowałam się po prostu na jeden dzień i była nim niedziela.
Oczywiście wysłałam zgłoszenie, wpłaciłam potrzebną kwotę i zostało mi tylko
czekać.
Moim planem była przede wszystkim praca nad motywacją Fuksa,
aby ten lepiej się skupiał i dawał z siebie jak najwięcej na treningu.
Zdecydowałam się na Iwonę ze względu na to, że byłam z nią również na obozie (o
którym możecie przeczytać tutaj). W wielkim skrócie, z treningów byłam bardzo
zadowolona, a dodatkowo nie widziałam sensu pójścia do kogoś innego, skoro
tutaj Iwona nas kojarzyła i mniej więcej pamiętała zachowania Fuksa.
Kilka dni przed semi, otrzymałam maila z całym jego ,,rozkładem''. Każdy został przydzielony do jednej z dwóch grup. Mi przypadła grupa
2, która zaczynała treningi ok. godziny 14. Mimo to na miejscu postanowiłam
zjawić się od rana.
Dlaczego od
rana skoro moja grupa zaczynała później? A no dlatego, że w sumie szkoda mi
było wydać tyle pieniędzy i przyjechać na połowę dnia. Chciałam być od samego
początku, żeby poobserwować innych uczestników i podsłuchać trochę rad, jakie
otrzymywali. Nie żałowałam, bo rzeczywiście z wielu przypadków wyciągnęłam
wnioski dla samej siebie i otworzyło mi to oczy na parę spraw. Oprócz tego
miałam szanse podszkolić się trochę w fotografii psów w ruchu, a efekty sesji,
możecie zaobserwować właśnie w tym poście. Tak więc gdy tylko tor był już
rozłożony, wyjęłam aparat z torby, zamknęłam Fuksa w transporterze i poleciałam
robić zdjęcia.
Pogoda dopisała, nawet chyba trochę za bardzo. Upał był
straszny, a ja sama się dziwie, że udało mi się tyle na tym słońcu wytrzymać. Był moment, bodajże na drugim wejściu, że po kilku minutach biegu ledwo stałam na nogach i jeszcze chwila a bym zemdlała. Wszystkie psy pomimo wysokich temperatur dawały z siebie 100%. Zresztą po
dobrze wykonanym treningu, niedaleko znajdowały się baseniki dla nich, aby
mogły się ochłodzić.
Około godziny 13 grupa 1 opuściła plac. Mieliśmy godzinę
przerwy podczas której poszłam coś zjeść. Zaraz po niej, wróciłam na miejsce i
rozpoczęliśmy trening dla naszej grupy. Pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy
zapoznać się z torem. Przez kilkadziesiąt minut analizowaliśmy różne metody jego
pokonania i sami obieraliśmy najkorzystniejsze dla naszych psów.
W kolejności startów ja i Fuks byliśmy ostatni. Nie byłam jakoś
szczególnie smutna z tego powodu, wiedziałam, że każdy będzie miał tyle samo
wejść i odpowiednią ilość czasu. Tak więc zostawiłam go w transporterze, w
którym czuł się bezpiecznie i dalej poszłam robić zdjęcia. Muszę pochwalić jego zachowanie, bo był naprawdę
grzeczny. Nie piszczał i nawet udawało mu się na mnie skupiać i wykonywać moje
polecenia.
Kiedy w końcu przyszła kolej na nas, naszym pierwszym
zadaniem było pokonanie toru. Nie musiał być cały, ale wystarczyły fragmenty,
które pozwolą na skorygowanie błędów. Tak też było w naszym przypadku. Nie dane
nam było przebiec go w całości, gdyż już na starcie pojawiło się parę problemów
z którymi już wcześniej się zmagałam i był to główny powód mojego przyjazdu
tutaj, czyli brak motywacji. Fuks był strasznie speszony i nie dawał z siebie
podczas biegu 100%, mimo że chwilę wcześniej rozgrzewkę wykonywał z super energią.
Tak więc nasze pierwsze wejście skończyło się na budowaniu większej motywacji
poprzez m.in. przebieganie przez tunel i pokonywanie 4 pierwszych przeszkód. Z
czasem nie szło nam tak źle. Fuks był naprawdę dzielny, bo tor nie należał do
najłatwiejszych.
Podczas drugiego wejścia opowiedziałam Iwonie nieco więcej
na temat tego z czym aktualnie mamy problem. Powiedziałam oczywiście o braku
motywacji, peszeniu się kiedy coś mu nie wyjdzie no i o ostatniej ucieczce z
toru podczas zawodów. Po tej krótkiej rozmowie, spróbowałyśmy zachęcić go
trochę do zabawek. Nie zdziwił mnie fakt, że nie był on nimi kompletnie zainteresowany
także po kilku minutach zrezygnowaliśmy i zaczęłyśmy pracę nad dalszą częścią
toru. Skupiłyśmy się tym razem na budowaniu jego szybkości, poprzez zwykłe biegnięcie
po prostej i pokonywanie hopek. Jeszcze co do zabawy, to otrzymałam masę
wskazówek oraz filmik jak poprawnie się z psem bawić, a więc mniej więcej wiem
już na czym się skupić. Oprócz tego dowiedziałam się m.in. jakie błędy
popełniam podczas treningów, na które wcześniej nawet nie zwracałam uwagi,
czyli np. nachylanie się nad nim i zbyt mała pochwała słowna. Nasze drugie
wejście było o wiele bardziej bogatsze w cenne informacje i prace domowe, które
chwilę potem zapisałam w telefonie i aktualnie pracujemy nad nimi w domu.
Przy ostatnim, trzecim wejściu skupiłyśmy się na podobnych rzeczach, które opisałam wcześniej. Robiło się już dość późno, a więc
temperatura trochę spadła i zaczął wiać wiatr. Dla nas i dla psów było po
prostu idealnie, ale wszyscy musieliśmy się streszczać, gdyż po prostu zbliżała
się burza. Po wszystkich treningach, złożyliśmy tor, pożegnaliśmy się i każdy
ruszył w swoją stronę. Dosłownie weszłam do samochodu i przejechaliśmy kawałek drogi, a na dworze była już ulewa, tak więc idealnie się wyrobiliśmy.
Jak zwykle
po treningach z Iwoną jestem wypełniona pozytywną energią, motywacją no i
oczywiście nową wiedzą, którą zamierzam wykorzystać. Powtórzę to co napisałam w
poście o obozie na którym byłam, a mianowicie, że nie jest to ostatni trening z
Iwoną. W lipcu znów wybieramy się do Neverlandii, tym razem w nieco większym
składzie, bo dołączy do nas także Riley. Jestem pozytywnie nastawiona i już nie
mogę doczekać się wakacji.
Jeszcze na koniec, polecam wam wszystkim wybrać się na
seminarium dotyczące po prostu tego co chcecie robić. Praca pod okiem kogoś kto
się na tym zna naprawdę sporo daję. Sama poprawiłam wiele błędów w handlingu i
nauczyłam się nowych "sztuczek". Poza tym jest to naprawdę motywujące
doświadczenie i przysięgam, że po takim jednym dniu będziecie chcieli więcej i
więcej :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz