Spacer do parku!

            Jako iż jest 31 grudnia postanowiłam pójść z Fuksem ok. godziny 15:00 na taki dłuższy spacerek, żeby wieczorem, kiedy ludzie będą strzelać fajerwerkami, zbytnio go nie stresować. Oczywiście spacer nie mógł się odbyć bez mini treningu Fuksa, który polegał na ciągnięciu mnie na deskorolce. Mimo swoich niewielkich rozmiarów, idealnie sobie poradził i dał z siebie o wiele więcej niż ostatnio! Na razie biega w szelkach Ferplast Ergocomfort (o których może niedługo pojawi się recenzja ;P), ale spokojnie, po nowym roku przerzucamy się na Sledy, które będą szyte na miarę.



            Park znajduję się naprawdę blisko mojego domu, więc po ok. 10min jazdy znaleźliśmy się na miejscu. Mimo, że naszym założeniem było tak jak zwykle obejście całego stawu i boiska do piłki nożnej i wrócenie drugim 'wjazdem', to postanowiliśmy jednak zmienić plany i udać się w zupełnie inną stronę. Fuks miał jeszcze kawałek do ciągnięcia, ale tak jak wcześniej pisałam, dał z siebie 100%.

(zdjęcia bez obróbki, przepraszam)

Przez całą drogę otaczały nas pola i zupełna cisza. Oczywiście jednak znalazło się parę osób, które stwierdziły, że godzina 15:00 jest idealna do strzelania fajerwerkami. Na całe szczęście Fuks już się ich tak nie bał jak w zeszłym roku i jakby nigdy nic biegł przed siebie.


W końcu dotarliśmy na koniec asfaltowej drogi i bez obaw spuściłam Fuksa ze smyczy widząc jak reagował wcześniej na wybuchy. Oczywiście nie zawiodłam się na moim czworonożnym przyjacielu, ponieważ nawet jak coś strzeliło, on tylko podniósł głowę, po czym wracał do wcześniejszej czynności jaką było obwąchiwanie wszystkiego, bo przecież wokół jest tyle nowych zapachów! :D
Oczywiście Fuksio jako urodzony ''model'' musiał pięknie zapozować i odwrócił się do zdjęcia swoim tyłkiem.


Przeszliśmy jeszcze spory kawałek tej trasy, ale z powodu godziny i tego, że szybko robi się ciemno, zawróciliśmy. Zawsze kiedy chodzimy, a raczej jeździmy do tego parku, Fuks w powrotną drogę nie ma już sił, żeby mnie ciągnąć, więc wtedy po prostu jedziemy pomału, a pies nie biegnie już przede mną, a obok mnie. Dzisiaj jednak było inaczej, przez co bardzo się zdziwiłam, ale również byłam dumna z postępów jakie uczyniliśmy. Przez prawie całą powrotną drogę dalej mnie ciągnął. Oczywiście nie obyło się bez paru moich odepchnięć, w celu pomocy nabrania prędkości, ale i tak zrobiliśmy duży progress J
Już nie mogę się doczekać kiedy przyjdą do nas sledy i jak Fuks wtedy poradzi sobie z ciągnięciem. 30 stycznia zaczynają się również ferie w moim województwie, a to oznacza wspólny wyjazd do Czech! Oczywiście zamierzamy cały ten czas spędzić aktywnie na całodniowych spacerkach i wygłupach w śniegu! Każdy dzień postaram się wam udokumentować na blogu ;) Niestety zdjęć z powrotu ze spaceru nie mam, ponieważ mój telefon postanowił odmówić posłuszeństwa, ze względu na panującą temperaturę. Nie zostaje mi nic innego, jak pożegnać się w tym miejscu i zaprosić was do dalszego obserwowania nas :D

Ps. Czy u was jest już śnieg, czy tylko do nas jeszcze nie zawitał? :( 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz