Tak! Wreszcie i do naszego miasta zawitał śnieg. Co prawda nie jest go jakoś bardzo dużo, ale nie mogliśmy przepuścić okazji, żeby nie przejść się na długi spacer do parku! Tym razem trzymaliśmy się wyznaczonej trasy...
Szliśmy spory kawałek asfaltową drogą i podziwialiśmy piękne zimowe krajobrazy. Mieszkam na obrzeżach miasta, więc z praktycznie każdej strony otaczają mnie pola, parki i lasy. Na drodze jednak, ciągle stawały nam inne psy, a ja szukałam miejsca, żeby spuścić Fuksa. Co prawda nie rzuciłby się na inne czworonogi, ale nigdy nie wiadomo, jak zareagują tamte psy i czy nikomu nie stanie się krzywda.
Wreszcie mamy okazje przetestować nowe wdzianko! :D Na początku bałam się, jeśli chodzi o rozmiar, bo często zdarzało mi się, że kupowałam albo za duże, albo za małe, ale tym razem udało mi się trafić idealnie. Kurteczka świetnie leży na moim kundelku i musze przyznać, że moro naprawdę mu pasuje :D
W końcu jednak zawróciliśmy i z asfaltowej drogi przenieśliśmy się do miejsca docelowego jakim był oczywiście park! Tam nie mogłam odpuścić sobie mini sesji Fuksa, ze względu na to, że zimowych zdjęć jeszcze nie ma. To była trudna sesja, która skończyła się na kilku fajnych zdjęciach i na całych mokrych od śniegu spodniach. Ale czego się nie robi dla dobrych foci! :D
To zdecydowanie mój faworyt, jeśli chodzi o całą sesje. Jestem dumna z Fuksa, że jak na jego umiejętności, udało mu się tak fajnie zapozować. Dodajmy jeszcze fakt iż miejsce na którym stał, było oblodzone i ciężko było mu utrzymać równowagę, ale co to dla mojego kundelka :D
Ogólnie zauważyłam, że Fuksowi najlepiej pozuje się w terenie. Zawsze coś go tam zainteresuje, ładnie stanie i idealnie ustawi uszy. Szkoda tylko, że wtedy nie zwraca uwagi na mnie i na komendy jakie każę mu wykonywać. Tak więc praca z Fuksem wygląda tak, że masz się dostosować do niego i korzystać z okazji, kiedy ładnie się ustawi, bo on do ciebie się nie dostosuje.
Po udanej sesji zdjęciowej udaliśmy się dalej w kierunku stawu. Przez minusowe temperatury, które panują u mnie w mieście, jest całkowicie zamarznięty. Z tej okazji 3 osoby postanowiły zrobić sobie z niego lodowisko :D
Tutaj wreszcie mogłam spuścić Fuksia ze smyczy. Żadnych psów w okolicy i spokój. Przeszliśmy wokół stawu ćwicząc sztuczki, gdyż chciałam sprawdzić jak poradzi sobie w takim terenie spuszczony. Musimy jeszcze trochę popracować nad zwracaniem uwagi na mnie, a nie na super pachnące krzaczki itp. Mimo wszystko starał się wykonywać to o co go poprosiłam.
To zdecydowanie nasze ulubione miejsce. Fuksiasty ma tutaj niezłe pole do popisu i kiedy złapie go tak zwane ADHD, to nie ma szans, że go dogonisz :D
Na tym etapie naszej wycieczki, moje palce u stóp zaczęły odmawiać posłuszeństwa i następnym razem musze zaopatrzyć się w 10 par skarpetek ;-;
Kiedy już obeszliśmy także boisko, ruszyliśmy w kierunku upragnionego domu. Oboje byliśmy już strasznie wymęczeni i zmarznięci. Ostatkami sił doszliśmy pod drzwi i kiedy znaleźliśmy się w środku, szybko wskoczyliśmy pod kołdrę, żeby się ogrzać :D
Ogólnie spacerek uważam za jak najbardziej udany! Między innymi miały na to wpływ zdjęcia jakie udało nam się zrobić oraz śnieg, który wreszcie do nas zawitał! :D Jestem ciekawa przez jaki czas jeszcze się utrzyma i czy spadnie go więcej…
A jak u was wygląda sprawa ze śniegiem? Odwiedził was w tym roku? Podawajcie w komentarzach blogi na których opisujecie swoje przygody z psiakiem, a ja chętnie wpadnę i poczytam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz